7 Czerwca - Rocznica śmierci Sługi Bożego Mateusza Talbota

 

Nikt mnie nie zatrzyma, kiedy Pan mnie wezwie" - powiedział kiedyś do kogoś z odwiedzających. Jakże prędko słowa te miały się spełnić. 7 czerwca Matt miał odejść do Pana. Rankiem wziął udział we Mszy św. parafialnego stowarzyszenia robotników. Wszyscy powstali - opowiada ktoś z obecnych - aby na zakończenie odśpiewać hymn na cześć Matki Bożej. Kiedy śpiew ustał i wszyscy uklękli, Matt Talbot stał, jakby nie widząc świata wokół siebie. Wreszcie kolega pociągnął go za ramię i przywołał do rzeczywistości. Po nabożeństwie wrócił do domu, aby nieco odpocząć, Choć tego dnia był szczególnie słaby, przezwyciężył się, aby po pół godzinie wziąć udział w ofierze Mszy św. w kościele Zbawiciela. Ale jego czas się dokonał. Niedaleko kościoła nagły atak położył kres jego ziemskiemu życiu.

 

Kapliczka umieszczona w miejscu śmierci Sługi Bożego Mateusza Talbota

Obecna tablica w miejscu śmierci Sługi Bożego

z książki:

Mateusz Talbot
Życiorys świątobliwego robotnika

sir Joseph Glynn

 

W niedzielę św. Trójcy 7 czerwca 1925 roku udał się na wczesną Mszę św. i powrócił na śniadanie, jak zwykle wychodząc z domu już na zawsze po 9-ej godzinie by dojść do kościoła Zbawiciela OO. Dominikanów, co wymagało 15 do 20 minut czas. Po lewej stronie uliczki, prowadzącej do kościoła znajduje się chodnik dla pieszych, a po prawej stronie, w połowie drogi, znajduje się wielki magazyn, własność pani Anny Keogh. Mateusz Talbot szedł chodnikiem dla pieszych, gdy pani Keogh wychodząc właśnie z bramy sąsiadującej z jego magazynem, zobaczyła, że pada na ziemię. Zawołała swego syna i oboje pobiegli do niego, podnieśli go i zanieśli do sieni obok magazynu, z którego właśnie wyszła. Widząc, że jest bardzo blady i niezdolny przemówić ani słowa, weszła do sklepu i przyniosła wody. Gdy podniosła mu głowę, by dać mu napić się wody, zrozumiała, że nie było to omdlenie, ale że Mateusz umiera. Gdy przytknęła szklankę z wodą do jego ust, powiedziała: "Mój biedaku, idziesz do nieba". Mateusz Talbot otworzył oczy i spojrzał na nią poważnie, ale nic nie przemówił. Opuścił znowu głowę a gdy ona wyjęła podtrzymującą rękę, skonał.

Pewien człowiek, który wracał właśnie z kościoła, zbliżył się do miejsca gdzie leżał Mateusz Talbot i pobłogosławił go krucyfiksem. Ojciec T.J. Walsh wyszedł także z kościoła i widząc zmarłego ukląkł na ulicy i odmawiał modlitwy.

Ciało przewieziono do domu pogrzebowego przy szpitalu na ulicy Jervis (Siostry Miłosierdzia). Tu później przedpołudniem nadeszła siostra Ignacja, siostra miłosierdzia z pielęgniarką i kilkoma posługaczami szpitalnymi, aby przygotować ciało do pogrzebu. Gdy siostra Ignacja rozcinała nożyczkami ubranie, natrafiły one na coś twardego, jak się później okazało był to łańcuch okręcony wokoło ciała. Ze czcią zmieszaną z bojaźnią zdjęto łańcuchy, sznury i wielki różaniec z krzyżem, który zawsze spoczywał na jego sercu. Łańcuchy były zardzewiałe, ale ciało było zupełnie czyste. Ubrawszy ciało w brązowy habit franciszkański umieszczono je w trumnie wraz z łańcuchami, sznurami i medalami.
Ponieważ później zastanawiano się, jakiego rodzaju były łańcuchy znalezione na ciele, należy wspomnieć, że pani Fylan posiada nowy łańcuch, który kupiła dla Mateusza Talbota, zmieniał on bowiem łańcuchy, gdy były zbyt zardzewiałe. Łańcuch ten nie jest zwykłym łańcuchem używanym do wozów, ale przypomina raczej
silny łańcuch dla psa, opatrzony z jednej strony haczykiem, a z drugiej kółkiem. Ci, którzy zdejmowali łańcuchy z ciała, sądzili, że większy łańcuch służył za uprząż do wózka. Jest to nieznaczny szczegół, wspominamy o nim jednak dla ścisłości.
Nie uznano za potrzebne dokonywać sekcji zwłok i w środę 10 czerwca przeniesiono ciało do kościoła św. Franciszka Ksawerego, i stamtąd odbył się pogrzeb w święto Bożego Ciała 11 czerwca 1925 roku na cmentarz Glasnevin, gdzie w skromnym grobie, w którym nikt jeszcze nie był pochowany, ciało Mateusza Talbota oczekuje Zmartwychwstania.

(Ciało Sługi Bożego zostało później przeniesione, i obecnie znajduje się w kościele Matki Bożej z Lourdes przy ulicy Sean MacDermott w Dublinie)

 

"Przede wszystkim muszę wziąć pod uwagę interes duszy"
Czcigodny Sługa Boży Mateusz Talbot