Umiłować Chrystusowy Krzyż

 

Kiedy czytelnicy wezmą do rąk kolejny numer „Kontaktu”, w liturgii Kościoła wkroczymy w okres Wielkiego Postu. Czasu, który jest nam dany, by jak najlepiej przygotować się do najważniejszego dla chrześcijanina święta – Zmartwychwstania Chrystusa. Będziemy zaglądać do naszych serc, zmieniać to co wymaga w naszym życiu naprawienia. Warto w tym czasie korzystać z pomocy, jakimi są nabożeństwa „Drogi Krzyżowej” i „Gorzkich Żali”. Chrześcijanin w trakcie rozmyślania nad tajemnicą odkupienia jeszcze bardziej dostrzega, jak bardzo Bóg ukochał człowieka dając się ukrzyżować za nasze grzechy.

 
 
Właśnie krzyż staje się w tych dniach szczególnym znakiem bożej miłości. Od czasów katakumb po lata nam współczesne dla ludzi wierzących zawsze był symbolem nadziei. Z namaszczeniem na swojej piersi czynili znak krzyża chrześcijanie idący na śmierć na rzymskich arenach. W obozach koncentracyjnych, łagrach i więzieniach często ostatkiem sił biedni skazańcy starali się go wyryć na ścianie lub pryczy. Błogosławieństwo znakiem krzyża jest dla nas darem na zakończenie każdej mszy świętej i nabożeństwa, kiedy wyruszamy z bożej świątyni do naszych codziennych obowiązków. Rodzice czynią znak krzyża na czołach swoich dzieci we wszystkich ważnych momentach iż życia. Kiedy w sakramencie chrztu zostają włączeni do wspólnoty Kościoła, kiedy pierwszy raz przystępują do komunii świętej, i wreszcie kiedy opuszczają dom by założyć własną rodzinę i przyjmują sakrament małżeństwa, kapłaństwa lub składają śluby zakonne. Od znaku krzyża powinniśmy zaczynać każdy nasz dzień. Już Hipolit Rzymski (Tradycja apostolska 42) i Orygenes (Selecta in Ezechelem 9) podkreślali znaczenie istoty czynienia znaku krzyża przez chrześcijan w codziennym życiu. Błogosławiony Mateusz Talbot, który stoczył w swoim życiu zwycięską walkę z chorobą alkoholową, wspominał, że w czasach kiedy jeszcze się upijał, jedyną jego modlitwą był codzienny znak krzyża. On pomógł mu zachować wiarę w sercu i później wyzwolić się z nałogu.

 
 
Wzruszające jest także świadectwo wychowanków salezjańskiego oratorium, dobrze nam znanej z łamów „Kontaktu” – „Poznańskiej Piątki”. Ostatnim życzeniem, jakie mieli przed zgilotynowaniem w Dreźnie było to, by kapłan który towarzyszył im przy egzekucji trzymał wysoko w górze uniesiony krzyż. Chcieli go widzieć przez ostatnie sekundy życia. Jak wspominał ks. Franciszek Bänsch, kapłan, któremu przyszło odprowadzać chłopców na śmierć, widząc chrystusowy znak zbawienia nasi męczennicy zachowali się godnie i bohatersko, nie szarpali się, nie krzyczeli, nie bronili. Nawet na swoich oprawcach pogodą ducha zrobili ogromne wrażenie.

 
Odnowić w sobie miłość do krzyża i stanąć w jego obronie

 
Przyszło nam żyć w trudnych i dziwnych czasach, kiedy Chrystusa z jego nauką próbuje się za wszelką cenę wyrzucić na margines życia społecznego. Widzimy jak Europa sama podcina swoje korzenie, z których wyrasta zachodnia cywilizacja. Bo jak inaczej nazwać orzeczenie Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu uznające wieszanie krzyży w salach lekcyjnych za naruszenie „prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami” oraz łamanie „wolności religijnej uczniów”. To oświadczenie jest przejawem antychrześcijańskiej fobii i jak mieliśmy się o tym okazję przekonać także w Polsce, ośmieliło do ataku na święty symbol naszej wiary, wszelkiej maści europejskie środowiska lewicowe.

 
W Polsce jak na ironię ten atak na krzyż został przeprowadzony w kolejną rocznicę po wydarzeniach w Miętnem. W tamtejszej szkole rolniczej dyrekcja szkoły w listopadzie 1983 r. zdjęła powieszone w klasach krzyże. Wówczas uczniowie rozpoczęli strajk szkolny w obronie symbolu swojej wiary, który na trwałe zapisał się w karty najnowszej historii Polski.

 
Wielki Post może stać się dla nas okazją do odnowienia naszej miłości do chrystusowego krzyża. Także i do tego, by w razie potrzeby stawać w obronie symbolu naszej wiary. Z odwagą i determinacją. Warto przypomnieć sobie piękną pieśń, którą śpiewano w polskich kościołach w latach 80 – tych, kiedy broniono krzyża w szkołach i zakładach pracy: „Nie zdejmę krzyża z mojej ściany, za żadne skarby świata… Nie wyrwę go z sumienia.. A gdy zobaczę w poniewierce Jezusa, krzyż i ranę, która otwiera Jego serce – w obronie krzyża stanę”. Może przyszedł czas, żeby na nowo zabrzmiała w naszych świątyniach?

 
ks. Jarosław Wąsowicz SDB

 
Źródło: J. Wąsowicz, Umiłować Chrystusowy Krzyż, "Kontakt". Pismo Salezjańskiego Ruchu Młodzieżowego, nr 1 (2010), s. 16.
 

źródło: http://braciawasowicz.blogspot.com/2010/02/umiowac-chrystusowy-krzyz.html

"Przede wszystkim muszę wziąć pod uwagę interes duszy"
Czcigodny Sługa Boży Mateusz Talbot