Spotkania z Talbotem

 

Ks. Zbigniew Kaniecki

Dokąd zmierzamy? Jaki cel ma nasze życie? Odpowiedź znajdujemy w Piśmie Świętym. Jezus mówi: „Chcę byście byli tam, gdzie Ja jestem”. A św. Paweł przypomina: „Ojczyzna nasza jest w niebie”.

 

 WYBRAŁ DROGĘ DO ŚWIĘTOŚCI

            

17 maja 2009 roku podczas uroczystości odsłonięcia i poświęcenia pomnika sługi Bożego Mateusza Talbota parafii św. Aleksego Płocku-Trzepowie Biskup Płocki Piotr Libera odmówił modlitwę, która mówi wszystko o roli Boga w życiu Mateusza: „Wszechmogący i miłosierny Boże, Stwórco i Panie całej ziemi. Ty w swoich ojcowskich planach pełnych miłości nie pozostawiasz samotnie upadłego człowieka, ale wciąż go szukasz, odnajdujesz i dołączasz do pełnej wspólnoty z sobą. Zbawczą mocą wyzwalasz ludzi z ciemności i rozpaczy grzechu, wzywając ich do nowego życia w pobożności i prawdziwej świętości swoich dzieci. Upamiętniając dziś w tym miejscu, materialnie i duchowo, osobę sługi Bożego Mateusza Talbot, upraszamy Twojego błogosławieństwa dla nas tu zebranych i dla wszystkich, dla których świadectwo życia i wstawiennictwo Twojego sługi, syna irlandzkiej ziemi, będzie promieniem nadziei i mocą w mężnej walce ze złem i zniewoleniami, zniewoleniami szczególnie alkoholizmem. Wejrzyj Panie, na tych, których obdarzyłeś godnością swoich dzieci i daj im w świetle Twojej łaski, dzień po dniu coraz głębiej i świadomiej, z odwagą i radością >>przyoblekać nowego człowieka<<, upodobnionego do Twojego Syna, Jezusa Chrystusa, który w tajemnicy krzyża i zmartwychwstania, zwyciężył piekło i szatana”.

Mateusz, gdy podjął decyzję, że nie będzie pił alkoholu, uświadomił sobie na nowo cel życia człowieczego. To, czego uczyła go matka, a później dowiedział się w szkole, zaczęło owocować. Przyszła świadomość, że ten cel może osiągnąć z pomocą Boga. Dlatego czuł – jak napisał jeden z jego biografów – że „po prostu musi się modlić”. Przez pierwsze miesiące trzymał się swojego postanowienia desperacko, wielkim wysiłkiem woli zwalczając w sobie pokusy. I modlitwa zwyciężyła. Modlił się o Bożą łaskę i otrzymał ją w obfitości. Jego głód łaski powoli wygrywał z pragnieniem alkoholu. Modlił się: „Proszę tylko o trzy rzeczy – Bożą łaskę, Bożą obecność i Boże błogosławieństwo”. Oraz: „O najsłodszy Jezu, uśmierć we mnie wszystko to, co złe”. To pragnienie nazywa się pragnieniem świętości. Św. Metody z Olimpu powiada: „kto stara się zostać zaliczonym do grona świętych, niechaj najpierw zdobędzie piękny owoc – wiarę, potem liście, to znaczy ćwiczenia i troskę o Pismo, a wreszcie bujne i gęste gałązki miłości, które Pismo każe wziąć po liściach, słusznie miłość nazywając gęstymi gałązkami”

Mateusz Talbot nie myślał tymi kategoriami, bo miał świadomość swoich grzechów popełnionych w okresie szesnastoletniego picia. Ale pragnienie bycia blisko Boga go nie opuszczało. Towarzyszyła mu świadomość, że „nie człowiek robi siebie doskonałym, lecz Bóg robi doskonałym człowieka”. Mateusz czuje, że unikać grzechu to mało. Robić dobrze to również mało. Jest w nim pragnienie, aby wejść na drogę, która go poprowadzi do Boga, do Ojczyzny w niebie. W 1890 wybiera drogę, został przyjęty do Trzeciego Zakonu Świeckich przy kościele Adama i Ewy przy ulicy Merchants Quay w Dublinie. W Trzecim Zakonie Świętego Franciszka i jego ideałach pokutnej miłości Mateusz znalazł grunt, na którym wzrastała jego świętość.

            Żył z przeświadczeniem, że Bóg mu pomoże. Modlił się praktycznie bez przerwy. Spać kładł się z reguły o 22.30. W nocy wstawał się modlić. Potem znowu się kładł, wstawał o 4.00, modlił się prawie do godziny 5.00, przez pół godziny klęczał na schodach kościoła, czekając aż otworzą jego drzwi. Msza zaczynała się o 6.15. Po Mszy jadł w domu śniadanie i pędem do pracy na 7.45. O 18.00 kończył pracę. Wracając wstępował do kościoła, aby odmówić Anioł Pański i dopiero wtedy szedł do domu na kolację.

            Po kolacji również szedł się modlić lub na spotkania w stowarzyszeniach, do których należał. Taki był rozkład jego dnia. Jego łóżko było proste, a jego poduszką był pieniek drzewa. Praktykował bardzo surowe posty, przez dziewięć miesięcy nie jadał w ogóle mięsa. Mleko lub masło spożywał rzadko. Jego posiłek w czasie pracy składał się najczęściej z kromki chleba i słabej herbaty. Co zaskakujące, gdy spotykał się z kimś na obiedzie, jadł tyle samo co wszyscy.

            Wiele o jego „drodze” możemy dowiedzieć się z notatek, które robił, czytając książki. Zapisał: m.in.: „zachować czystość uczuć przez oddanie całego serca tylko Bogu i przez miłość wszelkiego stworzenia tylko do Niego”. „Nie szemrać nigdy ani nie niecierpliwić się wobec grzechów i jakichkolwiek postępków innych, ale znosić je z wewnętrznym pokojem, cierpliwością i pokorną modlitwą. Rozmyślać codziennie o Męce Chrystusa”. „Wolność ducha oznacza wyzwolenie się z miłości własnej, co czyni duszę zdolną do pełnienia woli Bożej w najmniejszych rzeczach”. „O najsłodszy Jezu, zniszcz we mnie wszystko co jest złem, niech to wszystko złe obumrze. Zniszcz we mnie wszystko, co jest występne i samowolne. Wyniszcz wszystko, co Ci się nie podoba we mnie, usuń wszystko, co jest moje własne. Daj mi prawdziwą pokorę, prawdziwą cierpliwość i prawdziwą miłość. Użycz mi doskonałego panowania nad moim językiem”.

 

ZA ŚW. TOMASZEM Z AKWINU PROŚMY „MODLITWĄ GRZESZNIKA”

 

Naucz mnie, Boże, Ojcze miłosierdzia, pragnąć całym sercem jedynie tych rzeczy, które podobają się Tobie. Szukać ich według daru mądrości. Poznawać według daru prawdy. Spełniać według darów doskonałości. Jedynie na chwałę Twojego imienia. Zaprowadź, Boże Ojcze porządek w moim życiu. Daj poznać to, czego oczekujesz ode mnie. I pozwól czynić to, co słuszne, konieczne i pożyteczne dla mojej duszy. Naucz mnie Panie, często zwracać serce ku Tobie, szczególnie wtedy gdy upadam.

 

"Przede wszystkim muszę wziąć pod uwagę interes duszy"
Czcigodny Sługa Boży Mateusz Talbot